Przejdź do menu głównego Przejdź do treści

STACJA 1 – DOM WE FLORIANCE

preview Florianka Oli!
Raj dzieciństwa!
„On zawsze pozostanie/Święty i czysty jak pierwsze kochanie!/Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny /Jak świat jest Boży, tak on był nasz własny!/…/ Od lipy, której korona wspaniała / Całej wsi dzieciom użyczała cienia / Aż do każdego strumienia, kamienia,/ Tak każdy kątek ziemi był znajomy” (A. Mickiewicz, Epilog ). Franciszek Fejfer – Stankowski, dyplomowany ogrodnik1881 roku Szkoły Ogrodniczej Jerzego Aleksandrowicza prof. UW, ojciec Oli, on zaszczepił swoim dzieciom miłość do lasu, do drzew, do przyrody ojczystej. Od ojca przejęły wiedzę o dziejach zniewolonej ojczyzny: „O Matko Polsko! Ty tak świeżo w grobie / Złożona – nie ma sił mówić o tobie!” (jw. cytat AM, Epilog). Nie było Polski na mapach świata, trwały tragiczne, ale nie beznadziejne dla Polaków, rozbiory RP Obojga Narodów: rosyjski zabór obejmował 82%, austriacki 11%, pruski 7%. Ola żyła tą dramatyczną polską historią, chłonęła dzieje ORDYNACJI ZAMOJSKIEJ (OZ) wwojewództwie Bełskim na ziemi Chełmskiej Rzeczypospolitej, z renesansowym Zamościem – miastemidealnym i twierdzą, z odrodzeniowym założeniem architektonicznym Zwierzyńca i modrzewiową idealną Villa Restituta na łonie teatrum przyrody ROZTOCZA. Ojciec Oli przybył do Ordynacji Zamoyskich z Kresów, z guberni kijowskiej, gdzie był ogrodnikiem w majątku Sołtanówka. Tam w1887 roku ożenił się z Marią Knake, nauczycielką. Tam też narodziły się im córki Julia, Zofia, Janina, Maria a w 1897 syn Stanisław. W pamiętniku Franciszek Fejfer zanotował:

“1 maja (1900 r.) objąłem posadę ogrodnika szkółek leśno-ogrodniczych i jednocześnie podleśnego z miejscem zamieszkania we Floriance (...). W maju rodzina moja tj. żona z dziećmi i ciotką żony Faustyną Cetnarowską, na moje listowne wezwanie przyjechała z Ukrainy. Plenipotentem Ordynacji Zamojskiej był wtenczas p.Kubicki”.

Zarząd Główny Ordynacji znajdował się w pobliskim Zwierzyńcu. Rodzina zamieszkiwała dom na terenie folwarku Florianka, kiedy 25 września 1902 roku przyszła na świat Aleksandra. Ojciec Oli pełnił funkcję zarządcy folwarku, zakładał szkółki leśno-ogrodnicze we Floriance i na Chmielnisku w Zwierzyńcu. Materiał szkółkarski sprowadzano z Hiszpanii, Francji, Saksonii i oczywiście z całej Carskiej Rosji. Aklimatyzowano tu egzotyczne unikatowe drzewa i krzewy, np. korkowce amurskie pochodzące z Mandżurii, czy cypryśniki groszkowe z Japonii. Miało to związek z poborem Polaków do wojska na Daleki Wschód, na wojnę Carskiej Rosji z Japonią 1904 - 1905. Dla praktykantów szkółek Franciszek Fejfer -Stankowski do czasu I Wojny Światowej urządzał zimową porą konspiracyjne kursy wieczorowe z historii Polski, zapoznawał z osiągnięciami polskich uczonych etc. Robił to wbrew zakazom, ponieważ wówczas, na terenie guberni lubelskiej a także całego zaboru rosyjskiego 82% dawnej RP, nie wolno było prowadzić nauczania w języku polskim! Jak zapamiętała mała Ola, a co odnotuje później we wspomnieniach Aleksandra, w domu Fejferów było gwarno, uczono tu ponadto czytać i pisać dzieci wszystkich fornali a z czasem dzieci okolicznych wsi, dziewczęta uczono także robótek ręcznych. Matka Oli, Maria, była wszak nauczycielką. W czasie wojny w 1918 roku powstał w Zwierzyńcu Komitet Legionowej Opieki Wojennej. Członkami jego byli urzędnicy i oficjaliści OZ, wśród nich działał Fejfer. We Floriance ukrywali się legioniści, uciekinierzy ze Szczypiorna. Brat Oli, Stanisław Fejfer, student UW, wstąpił jako ochotnik do 7. Pułku Ułanów. W 1919 skierowany został na Białoruś, gdzie brał udział w ważnych bitwach. Był dwukrotnie ranny. Uczestniczył w wyprawie na Kijów 1920 roku w wojnie z bolszewikami, walczył z Konarmią Budionnego. Został odznaczony Krzyżem Walecznych. Jesienią jeszcze tego roku brat Oli rozpoczął studia na SGGW w Warszawie na wydziale leśnym, szedł śladami swego ojca. Tymczasem Aleksandra Fejfer uczęszczała do Gimnazjum 8. w Lublinie. W 1922 roku składa podanie o przyjęcie do Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie. Była to Jej świadoma decyzja, odpowiednio poprzedzona systematycznym ukierunkowanym rozwojem zainteresowań artystycznych. Aleksandra Fejfer kończy studia specjalizacją z grafiki u prof. Skoczylasa w 1930 roku. Dziejowy czas ofiarnego narodowego trudu odradzania się Polski lat dwudziestych to dla Aleksandry okres wytężonej nauki i pracy w Warszawie. Wielką radością były zawsze powroty do Domu i Dębu we Floriance.

STACJA 2 – DĄB WE FLORIANCE

preview Jak ten Dąb Florianiecki Jej los zakorzeniony w tej ziemi, złączony z tymi lasami, drzewami, które tak ukochała i malowała z wielką pasją przez całe Swoje twórcze życie i z poświęceniem tak starała się o ich ochronę oraz o zachowanie krajobrazu Roztocza dla przyszłych pokoleń. „Gdyby nie to, że mam tyle sentymentu do tych stron, tyle wspomnień, tyle włożonej tu pracy – wyjechałabym stąd już dawno. Nie mogę rozstać się z tutejszymi lasami i wzgórzami, nigdy nie znajdę takich pięknych jodeł i buków, nigdzie nie będą tak pięknie szumieć sosny. (…) Los mój tu związany z tą ziemią, z tymi lasami, które tak bardzo ukochałam!” (cytat listu artystki do przyjaciółki za: T. Gajewski, „Aleksandra Wachniewska Malarka Roztocza”, wydanie pierwsze 2009). …

STACJA 3 - ALEJA MARYSIEŃKI

preview Miejsce: modrzewiowa Villa Restituta AD 1593

Kolorowy zawrót głowy warszawskiej bohemy skupionej wokół reaktywowanej od 1923 roku Szkoły Sztuk Pięknych, był wyrazem ekspresji młodego pokolenia odrodzonej Rzeczypospolitej, pokolenia stawiającego sobie ambitne cele tworzenia sztuki narodowej w treści i formie. Liderami Szkoły byli profesorowie Władysław Skoczylas, Edward Czerwiński, Tadeusz Pruszyński i inni. Doroczne wystawy studentów i absolwentów spotykały się z żywymi i życzliwymi recenzjami dla dokonań artystycznych, z entuzjastycznym uznaniem dla „wiedzy, kultury, talentów”, a przede wszystkim dla pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Ta dyscyplina twórcza, świadome i sprawne artystyczne rzemiosło uczniów SSP to zasługa prof. Miłosza Kotarbińskiego. W porze letniej były organizowane studialne wyjazdy w plener do Kazimierza Dolnego, pełnego jeszcze uroczej drewnianej zabudowy do studiowania. Ale oprócz pracy i studiowania toczyło się przecież wielobarwne studenckie życie: bale kostiumowe, kabarety, szopki, festiwale niefrasobliwych buńczucznych roszczeń do prawdy i piękna świata, do spełnień młodzieńczych oczekiwań wiary, nadziei i miłości. Szczęśliwe lata studiowania i dynamicznego rozwoju osobowego artystów owocowały warszawskimi, krajowymi i bywało zagranicznymi wystawami prac absolwentów SSP. Oczywiście, Aleksandra, robiła częste tęskne wyjazdy do Zwierzyńca, bo tu od 1930 roku, po przejściu na emeryturę ojca, zamieszkali rodzice z córką. Jak sama pisała, każdy „pobyt w otoczeniu kochanej przyrody sprawiał, że znowu mogłam malować zwierzynieckie pejzaże, zapuszczać się w lasy.” W pracy wewnętrznej artystki wakacji nie było, oddawała się z pasją drobiazgowo wykonywanym portretom drzew, studium żywiołu wody strumieni, rzek, stawów, tropiła rytmy przemian i harmonii przyrody.

STACJA 4 - DRZEWA NAD STAWEM

preview
Miejsce: Staw modrzewiowej Villa Restituta AD 1593 

Być kochanym, to czuć ciepło promieni słońca padających z każdej strony bez strefy cienia i chłodu. W tej aurze ciepła spotkała swojego męża, Zygmunta Wachniewskiego, jeszcze w czerwcu, zaraz po ukończeniu 16.06.1930 roku Szkoły Sztuk Pięknych. Okoliczność poznania zupełnie niezwyczajna, bo on był sternikiem żaglówki „Dziwożony” z męską załogą płynącą Wisłą na morze, gdzie w Jastarni czekał ich kurs żeglugi morskiej.

Żywioł wody był Aleksandrze dobrze znany, z upodobaniem malowała wieprzowe bagna i wodne uroczyska, wody stojące – „Stawy Echo”, płynące zakolami wody Wieprza, liczne jego zwierzynieckie dopływy zwane Świnkami. Rozumiała, że woda to życie, stanowi o witalności, dynamice wzrostu i przemian  przyrody. Artystyczna dusza Aleksandry zbuntowała się jednak wobec trywialności nazw: dosyć tego chlewu! Główny strumień ogrodowego założenia willowego nazwała Świerszczem. Miano to przyjęło się – vide stacja 5. „Świerszcz jesienią”.

Zygmunt Wachniewski, jej heros, kawaler krzyża Virtuti Militari za wojnę bolszewicką 1920 roku, był wprost zafascynowany żywiołem wody i sportami wodnymi. Bratnie dusze - Aleksandra i Zygmunt zawarli związek małżeński 11.10.1930 roku w kościele św. Aleksandra w Warszawie. Po pracy, w pogodne dni mogli wspólnie oddawać się sportom wodnym. Zygmunt jako członek Warszawskiego Klubu Wioślarskiego reprezentował polską sekcję wioślarską na Olimpiadzie w Berlinie 1936 roku w konkurencji „dwójka bez sternika”. Także wspólne pobyty w Zwierzyńcu to głównie żywioł wody: kąpiele w Stawach Echo, w gorące dni lata dla ochłody także w Wieprzu, były też kajakowe spływy. Na miejscowych kortach królował towarzyski tenis, wspólne spacery z przyjaciółmi w parku, gdzie ścieżki były grubo żwirowane. Także ulice po obu stronach miały drewniane chodniki, dlatego i deszczowa pora nie była tu przeszkodą w sprawnościowych biegach, ćwiczeniach. W Resursie Obywatelskiej OZ znajdowała się estrada, gdzie w słotne dni odbywały się koncerty i kabarety etc. - życie towarzyskie młodych w Zwierzyńcu kwitło pełnią lata! Przyjaźnie wówczas zadzierzgnięte  osładzały trudy życia i łagodziły późniejsze nieszczęścia wojny, okupacji hitlerowskiej, terroru stalinowskiego i powojennych prześladowań niepokornych, niezłomnych, wyklętych.

STACJA 5 - ŚWIERSZCZ JESIENIĄ

preview Miejsce: Długi Kanał Villi Restituta AD 1593 

W Warszawie, gdzie mieszkało małżeństwo, Aleksandra i Zygmunt Wachniewscy, było zapotrzebowanie na pracę twórczą, na malarstwo sztalugowe, głównie portrety na zamówienie, na miedzioryty ilustracji do książek, grafikę użytkową. Aleksandra podjęła także pracę w warszawskich szkołach rękodzielniczych jako nauczycielka rysunku modeli warsztatowych, np. modeli okryć damskich i męskich, odwzorowania kroju ubrań, garniturów, kostiumów, sukien. Sama także z powodzeniem udatnie zaprojektowała kolekcję modnych kreacji dla ekskluzywnych w latach międzywojennych domów mody. W pogodne dni królowały sporty wodne wspólnie uprawiane z mężem, a latem grupowe spływy kajakowe: jak motyle lub ważki płynęły kolorowe „składaki”. Daleko zapuszczali się z warszawskimi wodniakami, bo aż na jeziora augustowskie, a kanałami jeszcze dalej, by rzekami Niemnem i Szczarą, Horyniem dotrzeć aż do Prypeci. Żywioł wody płynącej wartko ustępował cichym spokojnym wodom rozlewnym, gdzie trzciny wysokie na ostrowach i w zakolach uroczysk wodnych, gdzie panował czar Polesia. Życie zdało się jej podobne do meandrującej rzeki pełnej zakrętów i zakoli, gdzie widzimy dobrze zaledwie ODCINEK drogi, ale wierzymy, że Wszechwiedzący ogarnia całość życia i całość wszechświata.

STACJA 6 - AUTOPORTRET

preview Miejsce: posesja ul. Aleksandry Wachniewskiej nr 17.  

Wojna zaczęła się bombardowaniem warszawskiego lotniska. Aleksandra przeżywała ten obraz wspólnie z mężem patrząc z okien mieszkania przy ul. Uniwersyteckiej. Oblężoną stolicę opuszczali ostatnim pociągiem jadącym w kierunku Rumunii 8.09.1939. Do Zwierzyńca przybyli z dobytkiem, jaki zdołali ze sobą zabrać w pośpiechu i zamieszkali w domu rodziców na stałe. 17.09. sowieci przekroczyli wschodnie granice RP i zajęli tereny uzgodnione z Niemcami rozbiorowym traktatem Ribbentrop – Mołotow, pojawili się 27.09.39 także na jakiś czas w Zwierzyńcu. Groza, trwoga i drżenie egzystencjalne.

Ale i bolesna refleksja: sprawiedliwość, moralność, etyka nie jest walutą w relacjach międzynarodowych. W zniewalaniu narodów  liczy się imperialna polityka, której przedłużeniem jest wojna. Jej pierwszą ofiarą jest prawda. Ginie w propagandzie wojennej, przemilczana przez obserwatorów, ukrywana też przez obrońców, bo co ma odpowiedzieć matka syna AK-owca, przesłuchiwana przez SS-manna: „wo befinden sich polnische Banditen?” Wojna staje się porażką, nieszczęściem w życiu osobistym i społecznym.

Nastała noc okupacji i terroru ludności podbitego narodu masowymi grabieżami, wysiedleniami, gwałtami, zbrodniami ludobójstwa. Pokolenie odrodzonej w 1918 roku RP nie złożyło broni. Siostra Aleksandry, Anna Fejfer „Strzyga” była zaprzysiężona w ZWZ AK. Na terenie Chmielniska, gdzie mieszkała i pracowała, odbywały się narady sztabowców AK: „Adama”. „Kaliny”, „Żegoty”. Wyłuszczarnia Nasion służyła miejscem do przechowania broni ze zrzutowiska „Hipopotam” na polach Florianki. Aleksandra wielorako zaangażowała się w działania konspiracyjne, pracowała przy wydawnictwach prasy podziemnej, wykonała sztandar 9. Pułku Piechoty AK. Zygmunt od początku zaprzysiężony w AK pracował w Lasach Państwowych na terenie Huty Krzeszowskiej pod Biłgorajem, potem w Cukrowni Klemensów pod Szczebrzeszynem. Artystka mimo traumatycznych przeżyć okupacyjnych wierzyła, że czas trudny nigdy nie jest stracony. W ten czas marny właśnie, sensem swojej pracy twórczej, społecznego zaangażowania, sensem życia uczyniła Zwierzyniec – osadę niezwyczajną swym geniuszem miejsca. Wiele malowała w plenerze, pośród drzew, pól i lasów. 14.04.1944 roku Wachniewscy zostali rodzicami córeczki Marii. W lipcu tego roku sowieci wkroczyli do Zwierzyńca i tu też toczyły się frontowe walki z Niemcami. Natenczas schronieniem stała się ponownie Florianka, gdzie zatrzymali się w gajówce zaprzyjaźnionej rodziny Szklarzów - lasy nasze oazy ocalenia, lasy nasze fortece! Powrócili do domu na ul. Kolejowej 26.07.44, kiedy okazało się, że ocalał on z pożogi, która  głównie strawiła drewnianą zabudowę osady.

Godzina 17.00 „W” 1.08.44 rozpoczęła Powstanie Warszawskie, walki żołnierzy AK i mieszkańców stolicy trwające 63 dni i były to także dla obojga, Aleksandry i Zygmunta Wachniewskich, dni oczekiwań w wierze, nadziei i miłości. Niemcy zamienili miasto niepokornych, niezłomnych obrońców w jedno rumowisko.

Po wycofaniu się hitlerowskiego okupanta rozpoczął się terror stalinowski likwidujący Ordynację Zamojską.

W 1946 roku Aleksandra została nauczycielką rysunku i kreśleń w nowo otwartym Państwowym Gimnazjum Leśnym. Została z niego dyscyplinarnie zwolniona już jesienią 1948 roku za wykorzystanie na lekcji z pisma technicznego fragmentu IV Księgi Pana Tadeusza „Pomniki nasze! Ileż co roku was pożera kupiecka lub rządowa moskiewska siekiera?” Tekst Mickiewicza uznano za prowokację. A ona sama o tym pisze: „ale na dobre mi to wyszło. Miałam już  wtedy malutką córeczkę, trzeba było więc jakoś żyć. Zaczęłam dużo malować. Powstały moje najpiękniejsze pejzaże.” Dom rodzinny stał się pracownią malarki. A kiedy śmieje się w nim dziecko Maryjka – śmieje się cały świat!

STACJA 7 - KOŚCIÓŁ NA WODZIE

preview Miejsce: nad Stawem Kościelnym    

Proboszczem Parafii Zwierzyniec  na ciężkie czasy, od 1.09.1939 do 1946 roku, został ks. Stanisław Szepietowski. Aleksandra poznała go dużo wcześniej, bo jeszcze w latach dwudziestych na plenerowych studialnych wyjazdach do Kazimierza Dolnego z prof.Tadeuszem Pruszkowskim. Tenże jako „Prusz” został Prezesem, a „Opat” ks. Szepietowski opracował statut Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza, które zajęło się starą drewnianą zabudową Kazimierza.

Od samego przyjazdu ks. Szepietowskiego do Zwierzyńca artystka współpracowała z proboszczem przez całą okupację. W 1944 pierwszego czerwca uczestniczyła w grupie ks. Szepietowskiego i dr Mieszkowskiego w wyjeździe na miejsce tragedii zbombardowanej i spalonej przez Niemców wsi Sochy (ok. 200 zabitych).

Przeżycie „Roztoczańskiej Guerniki” znalazło wyraz w obrazie pt.”Chrystus pośród zbóż na tle płonących Soch”.

Wiara, nadzieja i miłość dały siłę do przetrwania okoliczności wojny tak rozpaczliwie tragicznych. Malarka stworzyła wizerunek "św. Tadeusza Judy" od spraw szczególnie trudnych i beznadziejnych.

W miedziorytniczej technice znane są w serii religijnej "Święta Maryjne": "MB Gromniczna", "Zwiastowanie", "MB Zielna”, czy oblicze "Pięknej Madonny", prace jeszcze z lat 1929 – 1930. Obraz „Jezu ufam Tobie” – wg kanonu św. Faustyny, znajduje się w kościele parafialnym.  W 1947 roku dla Państwowego Gimnazjum Leśnego, gdzie pracowała, zrobiła projekt sztandaru z Orłem Białym i wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Terror czasów stalinowskich narastał i w 1950 roku Matka Boska ze sztandaru miała zniknąć. Wachniewska (była już wtedy dyscyplinarnie zwolniona z nauczania) wraz z siostrami z Klemensowa opracowała kunsztowne przykrycie wizerunku aplikacją ze znakiem „Bratniaka” Spółdzielni Bratniej Pomocy. Tak trwał sztandar szkoły do 1993 roku, kiedy ponownie został wydobyty wizerunek MB Pocieszenia, Częstochowskiej Bogurodzicy. U początków Zwierzyńca AD 1593 Bogurodzica miała tu swoją kaplicę na „piano nobile” modrzewiowej Villa Restituta!  I  "kościółek na wodzie", jaki artystka malowała wielokrotnie, a w którym jest obraz Bogurodzicy, jest też samą wodą życia i dopóki on trwa, życie trwa.

Aleksandra Wachniewska  nie zamartwiała się tym, co ją otaczało, pracowała nad obrazami i nad sobą. Refleksja, ile jest do zrobienia, by w tym trudzie nie ustawać, popychała ją do działania, bo daleko jeszcze do rozumienia świata. Malarka miała w sobie ten konieczny dystans osobowej pokory, aby w sprawach ochrony dziedzictwa naturalnego i kulturowego, w swym często bezkompromisowym działaniu, nikomu nie zrobić przykrości. Tworzyła dobro, zebrała plon miłości.

Opracowanie

Michał Patyk